wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział dwudziesty ósmy [Jonathan]

  Kiedy otworzyłem oczy zobaczyłem ciemne gałęzie na tle niebieskiego nieba.
-Gdzie jesteśmy?-wykrztusiłem.
-Obok Domu. Stamtąd przeniesiemy się do Obozu Półkrwi.-odparła Argea. Stała już, więc pomogła mi wstać.
-Dobra byle szybko. Chcę już mieć to z głowy.-burknął Nico.
-To ja będę się tłumaczyć z braku dwóch dziewczyn.-warknęła dziewczyna.-Przepraszam. Nie chciałam.-złapała nas pod ramiona i pociągnęła do bariery. Otworzyła ją i znaleźliśmy się wewnątrz. Wiedziałem czego się spodziewać, ponieważ Argea i Hier opowiadały nam o tym miejscu.
  Namioty, ludzie, dzieci. Tak, to już wiem.
-Argea!-w naszą stronę podbiegł wysoki chłopak i uniósł dziewczynę nad ziemię.-To koniec? Wrócisz do nas?
-Na początku mnie postaw.-wykonał rozkaz i pocałował ją w czubek głowy. Poczułem się jeszcze gorzej. Pozwoliłem żeby porwali Hier! I pewnie jest już w niebezpieczeństwie przez to, że ja byłem zbyt wolny!-Musimy wrócić do obozu.-z transu wyrwał mnie głos Argei.-Muszę zgłosić...śmierć i zaginięcie.
-Kto nie żyje?-otoczył ją luźno ramionami.
-Syntia nie żyje, a Hier porwał ten psychopata!
-To straszne. Rozumiem. Chcesz odpocząć?
-Nie! Wzywaj Octaviana i Connie! Wyruszamy.-chłopak posłał jej zaniepokojone spojrzenie, a po chwili smużka dymu sunęła do namiotu strategów.
-Jesteś pewna co do Octaviana?-zapytał Nico.
-Tak!-dziewczyna ocierała twarz wierzchem dłoni.-Co tam tak właściwie się stało?
-Teraz się nie dowiemy. Ale w obozie poproszę o pozwolenie na wyprawę ratowniczą dla Hier.-Nico skinął do mnie głową.
-Poprę cie.-odpowiedziałem. Po chwili dołączyło do nas dwóch herosów.
-Jestem Connie, a to Octavian.-przedstawiła się blondynka.
-Miło mi.-ścisnąłem im dłonie.
-Octavian. Idziesz do obozu? Nie musisz, ale...-Argea położyła mu dłoń na ramieniu.
-Spokojnie. Chyba sobie poradzę. Nikt nie zadziera z Królową Potworów.-obdarzył ją uśmiechem, na co ona przewróciła oczami.
-Ty też? Czy tylko ja nie wiedziałam, że mam jakiś tytuł?-zajęczała.
-Rachel także nie da im cię skrzywdzić.-uśmiech chłopaka zbladł.
-Co?-wykrztusił.
-No wiesz. Wierzyła w ciebie do ostatniej chwili. To znaczy, tak to wyglądało, ale mogę się mylić.
-To..miło. Tak sądzę.-przeczesał włosy palcami.
-To co? Ruszamy wieczorem?-Connie wyciągnęła ołówek z włosów i zanotowała coś na kawałku papieru.
-Nie! Teraz!-zaprotestowała Argea.
-Za dwie godziny i ani minuty wcześniej.-Connie roześmiała się i pobiegła do namiotu.
-Nienawidzę jej.-mruknęła dziewczyna, ale było widać że się uśmiecha.
-Chodźcie do namiotu.-Octavian odwrócił się i poszedł w stronę namiotu Argei. Nie mieliśmy co robić, więc po chwili ruszyliśmy za nim.
  Usiedliśmy na ziemi, przy niskim stoliku, trochę jak w Japonii.
-Jak na misji?-ciszę przerwał Octavian.
-Oprócz tego, że jedna osoba nie żyje a druga zaginęła...to było ok.-Argea wzruszyła ramionami i napiła się soku.-Wiedziałeś, że Hier była ślepa?
-Yyy..tak.
-CO?!-Argea wstała tak błyskawicznie, że wytrąciła szklankę a picie wsiąkło w ziemie.
-Jak byłem jeszcze w Podziemiu, usłyszałem jak żali się matce. Poszła ja odwiedzić. mimo wszystko wydaje mi się, że są w dobrych relacjach. I postanowiłem nikomu nie mówić. To był jej sekret.
-Chyba rzeczywiście się zmieniłeś.-Nico przypatrywał się twarzy chłopaka jak mapie.
-Chyba tak.-Octavian unikał naszego wzroku, aż przyszedł jakiś brunet.
-Hej Argea!-przywitał się i usiadł.
-Cześć Jim.-westchnęła.-To Nico i Jonathan.
-Mogę się dosiąść?
-Jasne siadaj.-opadł na poduszkę i westchnął ciężko.
-Co jest?
-Bo ja...spotkałem kogoś.
-Naprawdę? Kogo?
-No dziewczynę! No i zaprosiłem ją na kawę...i świetnie nam się gadało...to było miesiąc temu. Od tamtego czasu dużo rozmawiamy, głównie przez telefon. I...
-W końcu sobie kogoś znalazłeś!-uścisnęła chłopaka. Widać było że się przyjaźnili.-Ale?
-Ale nie wiem jak powiedzieć jej że jestem...półbogiem.
-Po co ma wiedzieć?-wtrącił się Nico. Chłopak rzucił mu zrezygnowane spojrzenie i powiedział:
-Jeśli mam z kimś być, to chciałbym, żeby ta osoba wiedziała.
-A kto to jest? W sensie jak ma na imię?-Argea zmroziła brata spojrzeniem i wróciła do Jima.
-Reyna.-Octavian i Nico wypluli sok.
-Ramirez?-Argea próbowała ukryć uśmiech. Z resztą ja tez.
-Tak.-wyglądał na skołowanego.-Skąd wiecie?
-To nie musisz się obawiać! Reyna to rzymska pretorka. Znam ją od trzech lat.-powiedział Nico i zaraz wybuchnął śmiechem.-Jak ty z nią wytrzymujesz?
-No..ja..-chłopak zrobił się czerwony na twarzy, ale po chwili również się uśmiechnął.-Łatwo nie jest.
-To świetnie! Miło że jej się układa. Tylko powiedz jej to szybko, bo zerwie z tobą z tego samego powodu. Będzie się bać.
-Chyba masz rację. Zadzwonię do niej.-i wybiegł.
-Nie wierzę.-wykrztusił Octavian.
-Że Reyna jest z grekiem?-prychnął Nico.
-Tak.-Octavian wyszczerzył zęby i przybił piątkę z Nico.
-Fajnie, że się dogadujecie.-Argea zasłaniała usta ręką. Sam nie byłem lepszy. Znałem Reynę.
-Idziemy.-do namiotu wbiegła Connie.-O co wam chodzi?
  Wybuchnęliśmy śmiechem, ale po chwili posłusznie zapakowywaliśmy się i ruszyliśmy na polanę. Czas wrócić do domu.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Któż by inny niż Aga? xD Pokaż mi proszę gdzie bo niestety mało się orientuję. ^^

      Usuń