sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział dwudziesty piąty [Nico]

  Hier skoczyła do wody w pełnym ubraniu, razem z plecakiem. Chwile patrzyliśmy po sobie z niedowierzaniem, ale zaraz zauważyliśmy, że czarnowłosa dziewczyna długo się nie wynurzała.
-Hier!-Jonathan przyłożył dłonie do ust i wykrzyknął jej imię na cały głos. Hier wynurzyła się już dobry kawałek od brzegu. Rzuciła nam krótki uśmiech po czym znowu się zanurzyła.
-Ona jest idiotką.-Argea pokiwała z uznaniem głową i zanurzyła się po pas w wodzie.-Zimna.-wymamrotała po czym dała nura pod wodę. Zaraz po niej zrobiła to Syntia. Zostałem na plaży z Jonathanem.
-Ona jest niemożliwa.-wyszeptał. Widziałem jak bardzo mu na niej zależy. Nawet ja to dostrzegałem.
-Jak mogliśmy się nie domyślić że nie widzi?-westchnąłem ciężko.
-Ja..nie wiem. Pamiętam, że jak się spotkaliśmy w busie powiedziała, że nie wie co czyta.-zmarszczył czoło.-Teraz wiem, że nie żartowała.
-Tak bywa z dziewczynami. Na szczęście gustuję w facetach.-uśmiech pojawił się na mojej twarzy po czym postanowiłem dołączyć do dziewczyn, które przepłynęły już połowę.-Idziesz?-chłopak skinął głową i zaczęliśmy płynąć.
  Kiedy byliśmy już po drugiej stronie, rozbiliśmy obóz. Hier siedziała i rozmawiała z Syntią. Teraz zrozumiałem, że łączyło ich kalectwo. To dlatego Hier tak chętnie dyskutowała z dziewczyną.
-Jak to jest być ślepą?-to pytanie wymknęło się z ust mojej siostry, zanim zdążyła się zastanowić. Zapanowała niezręczna cisza. Ale czarnowłosa nie wydawała się zagniewana, wręcz wyglądała jakby ją to rozbawiło.
-Normalnie.-wzruszyła ramionami. Była już całkowicie odprężona.-Lubię być ślepa.
-Jak możesz tak mówić?-zaprotestowałem.-To znaczy...
-Spoko.-zbyła mnie machnięciem ręki.-Przyzwyczaiłam się. Gdybym teraz zobaczyła coś to..pewnie zeszłabym na zawał.
-Ale..no wiesz...nigdy nic nie widziałaś?-spytał delikatnie Jonathan chwytając dziewczynę za rękę.
-Nie.-odparła wesoło i mocniej ścisnęła mu dłoń.-Nie widzę nawet refleksów słonecznych. Tylko czerń. Uprzedzam wasze pytania. Mój ojciec wiedział że byłam ślepa. I kiedy tylko nauczyłam się "udawać widzieć", a on przestał być potrzebny, zabili go. Puff! Nie ma! A ja żyłam dalej i dalej i dalej, aż trafiłam do Domu. Mogłam poczuć się tam odrobinę bezpieczniej.
-A właśnie!-zauważyłem.-Jak to możliwe, że mogłyście uczestniczyć na misji? Przecież cała idea Domu polegała na tym, żeby tego uniknąć.
-Tak, ale ja nigdy nie należałam do Domu. Argea zatrzymała mnie jako gościa, tak jak was.-skinęła dziewczynie, która odpowiedziała jej uśmiechem, który zaraz zbladł, jak tylko przypomniała sobie, że teraz jej kolej na zwierzenie.
-Ja..to znaczy...Hades wyjaśnił mi, że tak naprawdę, ja nigdy nie złożyłam przysięgi. Mogłam tam wchodzić, bo ja zbudowałam ten obóz, jest i był mój. Ale ja nigdy nie przysięgałam, że skończę z życiem herosa. A więc jestem tutaj.-powiedziała jakby nie wierząc we własne słowa.
-Oh. To wiele wyjaśnia.
  Nagle Hier zerwała się z miejsca.
-Co jest?-Jonathan zaniepokoił się i podniósł na nogi, z resztą jak każdy z nas.
-Bogini.-wysyczała. Rzeczywiście, po chwili z ziemi wyłoniła się Demeter w zielonej sukni.
-Witajcie herosi!-rozłożyła ręce. Argea podeszła i przytuliła się do naszej babci.-A ty Nico? Własnej babci nie poznajesz?-mruknąłem coś o tym, że nie za bardzo mnie to obchodzi, ale Demeter już nie zawracała sobie mną głowy. Spojrzała z politowaniem na Syntię i zaczęła sunąc ku niej, kiedy zatrzymała się gwałtownie i w zamyśleniu skierowała się do Hier. Złapała dziewczynę za ramię i wyszeptała jej coś na ucho. Hier pobladła i zasłoniła usta dłonią. Po chwili skinęła głową, i znowu. W końcu bogini poklepała ją lekko po głowie i odeszła z Syntią na bezpieczną odległość. Czarnowłosa powiedziała, że źle się czuje, zawinęła się w bluzę i zasnęła.
  Jonathan ciągle oglądał się w tamtą stronę.
-Hej. Co jest?-zapytałem.
-Po prostu, Demeter.-skinął głową w stronę bogini rozmawiającej z córką Dionizosa.-Ona powiedziała coś Hier. A ja chciałbym wiedzieć co.
-Ej spokojnie!-zawołała Argea.-Chyba nie chcesz być nadopiekuńczym chłopakiem, prawda?-chłopak mruknął coś niezrozumiałego, ale ustąpił.
-Chyba wiem co mamy robić.-stwierdziła Synt kiedy przysiadła do nas, a bogini rozwiała się wśród drzewa.

2 komentarze:

  1. dziewczyno! dodaj coś bo nie mam co czytać!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już piszę! *salutuje* Po prostu chciałam dokończyć czytać Zwiadowców i jestem załamana! No ale cóż, trzeba się wziąć za wszystkie cztery blogi! XD

      Usuń