-Argea. Uciekaj.-Nico wycedził przez zęby. Przyglądała mu się dziwnie. "Czy ona jest głupia? Nie czuje piekielnego ogara za plecami?" pomyślał i rzucił się do ataku, żeby odwrócić uwagę potwora od jego (niestety) nowej siostry. Kiedy zobaczyła co chce zrobić Nico nie myślała długo. Osłoniła ogara własnym ciałem, kiedy Nico pchnął go w głowę. I przebił brzuch Argei. Patrzył się chwilę osłupiały po czym złapał dziewczynę w ramiona. Ogromny pies zawył. Argea odwróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się lekko. Ogar pokłonił się i uciekł. Po czym dotknęła dłonią twarzy Nico który właśnie przeżywał ciężki szok patrząc się na siostrę przebitą jego mieczem. Na to jak krew wylewała jej się z piersi. Nie miała już dłoni, były przezroczyste. Przenikały przez twarz Nico.
-O bogowie.-dziewczyna usłyszała słowa Willa, który właśnie pojawił się po jej drugiej stronie. Patrzył smutno na Nico, ale ten wpatrywał się uparcie w Argeę.
-Ej.-Argea odezwała się spokojnie.-Di Angelo.-uśmiechnęła się słabo.-Mógłbyś nie zabijać potworów? Przy mnie? Nie lubię tego.-dziewczyna zmarszczyła nos.
-Chyba będę musiał wyciągnąć ten miecz.-Will głośno przełknął ślinę i wskazał na ostrze w jej brzuchu.
-Hmm..-patrzyła się w nie pustym wzrokiem.-Nie.-wzruszyła ramionami.
-Dziewczyno ty umierasz.-powiedział delikatnie.
-Nie będziesz mnie dotykał, nie będziesz wyciągał tego miecza i nie będziesz...-Nico uznał, że musi to skończyć. Widział w jej oczach, że ma zamiar dalej się kłócić.
-Proszę.-popatrzył się na Argeę błagając żeby się zgodziła. Dziewczyna odwróciła spojrzenie, ale skinęła głową i zamknęła oczy.
-To będzie bolało.-ostrzegł Will.
-Jakbym nie wiedziała.-wymamrotała. Will zacisnął palce na rękojeści, ale dziewczyna ponownie się odezwała:
-Czekaj!-wciągnęła powietrze.-Ja to zrobię.-Nico i Will popatrzyli sobie w oczy.
-Co?-zapytali jednocześnie.
-Pomóż mi wstać, di Angelo.-Nico zrobił to co kazała.-I idźcie sobie.-próbowała go popchnąć, ale ręce przeniknęły Nico aż po łokcie.
-Nie.-Will nie potrafił powstrzymać tego słowa. Przerażało go to. Zmienianie się w ducha, w cień. Dwa lata temu był jego świadkiem. Naprawdę nie miał ochoty, żeby Nico został duchem. Za bardzo go cenił. Argea zaczęła zanikać. Mimo to uśmiechała się.
-Idźcie. Albo zniknę i będę musiała mieszkać w jednym pałacu z Persefoną.-Argea zaczęła jęczeć.
-Ale...-Nico próbował ją powstrzymać.
-Nie ma ale.-powiedziała twardo.-Nie ma wahania. I nie ma litości. Idźcie.-Will odzyskał rozum, złapał Nico za rękę i odciągnął do pawilonu. Co było trudne ponieważ ten patrzył się uparcie za swoją siostrą.
-Ale...-Nico ciągle to powtarzał. Will ścisnął mu mocno rękę.
-Słyszałeś ją. To twarda sztuka. Poradzi sobie. I jutro wraca Chejron.-Will próbował się uśmiechnąć, ale kiedy spojrzał na twarz przyjaciela zobaczył, jak wraca ta blada barwa, której Nico pozbył się półtorej roku temu. To go zmartwiło. Odprowadził Nico do domku Hadesa po czym poszedł do własnego. Nico długo nie mógł zasnąć. A kiedy mu się udało, nawiedził go sen.
Pięcioletnia Argea bawiła się w berka z chłopcem. Długie włosy miała zaplecione w warkocz. Jej niebieska sukienka upstrzona była dziwnymi wzorami, których Nico nie rozpoznawał. Zobaczył Argeę małą, bezbronną,z zarumienionymi policzkami. Taką słodką. Nie mogła dogonić chłopca więc zdenerwowana zrzuciła buty ze stópek i usiadła na mokrej ziemi. Chłopiec zakradał się na nią od tyłu. Nico zobaczył uśmiech który błąkał się na ustach małej Argei. Wiedziała że chłopak jest za nią. Dziecko skoczyło na jej plecy. Argea przeturlała się w lewo po czym szybko wstała i zanim chłopczyk zdołał się podnieść wbiła mu nóż w serce. Nico aż się zachłysnął. "Bogowie". Chłopak rozsypał się w grudkę prochu którą mała szybko rozkopała i wgniotła w ziemię. Sztylet wytarła w trawę. Założyła czarne butki i poszła przejść się ulicami miasta.
Nico obudził się natychmiast z krzykiem. Jego biały podkoszulek był zlany potem. Zobaczył, że za niedługo zacznie świtać. Syn Hadesa nigdy nie był rannym ptaszkiem, ale pomyślał że i tak nie zaśnie. Wstał i poszedł do łazienki. Było dość ciemno, Nico nic nie widział. Kiedy przechodził obok kanapy usłyszał chrapanie. "Czyżby Hazel wróciła? Nie. Poszłaby do swojego łóżka." pomyślał. Odkrył koc i zobaczył twarz Argei. Nico nigdy nie cieszył się na czyjś widok jak teraz. No może oprócz Willa i Hazel. Nie zamierzał budzić Argei, ale dziewczyna już się na niego rzuciła. W samej bieliźnie ze sztyletem w ręce.
-Śpisz ze sztyletem? -Nico pokazał głową jej dłoń która zaciskała się wokół rękojeści.-Cieszę się ze żyjesz.
-Ja też, di Angelo.-opuściła sztylet ale nie zeszła z chłopaka. Nico popatrzył na jej brzuch. Żadnej rany, dziury ani jego miecza. Drzwi otworzyły się nagle a do domku Hadesa wbiegł Jason. Kiedy zobaczył że jakaś dziewczyna siedzi na Nico w samej bieliźnie, lekko się zawahał, nie mógł się wycofać.
-Yyy..Nico myślałem,że..no...-wtedy Nico i ta dziwna dziewczyna zanieśli się niekontrolowanym śmiechem. Jason totalnie zgłupiał. Dziewczyna podniosła się i podała mu rękę.
-Argea.-uśmiechała się szeroko. Jason uścisnął jej dłoń.
-Jason.-Chłopak nie krył zażenowania.-Nico?-spojrzał na chłopaka który leżał teraz na podłodze obok kanapy zakrywając oczy ręką i uśmiechając się głupio.
-Jason. Argea. To moja siostra która właśnie próbowała mnie zabić.-i roześmiał się naprawdę szczerze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz