poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział Drugi [Nico]

  Nico chciałby wiedzieć co jest z tą dziewczyną. Ale nie wiedział. Spała do trzynastej. Will i inni z domku Apolla podali jej tyle ambrozji ile mogli,żeby się nie spaliła, ale jej rany nie znikały. Will poszedł do swojego domku, a Nico został jeszcze w klinice. Nie było chorych i rannych, oprócz Argei która ledwo oddychała i rzucała się na łóżku, kiedy przyśnił jej się jakiś koszmar. Nico siedział tu kilka godzin, bez snu. Powieki mu ciążyły.
  Z jakiegoś dziwnego powodu nic mu się nie przyśniło. Obudziła go ciepło ręki Willa na twarzy.
-Tak?-zapytał się sennie, przecierając oczy.
-Gdzie Argea?-Will zapytał twardo. Miał zatroskaną minę.
-Nie wiem. Chyba zasnąłem.-nagle uświadomił sobie o co chodzi.-Czekaj. Nie ma tu Argei?-wstał tak szybko,że zakręciło mu się w głowię. Rzeczywiście dziewczyny nie było.
-No raczej jej nie wiedzę.-Will odpowiedział smętnie.
-Dobra, trzeba ją znaleźć.-syn Hadesa westchnął. Nie było dane mu długo pospać.
  Kręcili się kilka godzin po obozie pytając półbogów o Argeę. Nie było jej w żadnym domku, ani w Wielkim Domu. Pola truskawek świeciły pustkami. Ostatnim miejscem była arena albo plaża.
-Chodź.-Will wskazał ręką arenę.-Idziemy tam.
-A może się rozdzielimy?
-Nie zostawię cie samego z tą dziewczyną.-uśmiechnął się tajemniczo i pociągnął Nico za rękę w stronę areny.
  Na środku stała Argea i ważyła w ręce różne miecze. Ubrana była w ciemne ciuchy. Miała zabandażowane ręce po nadgarstki. Włosy jak zwykle miała rozpuszczone.
-Cześć, di Angelo.-powiedziała, nawet nie podnosząc wzroku.-Will.-dodała po chwili.
-Co ty tu robisz?-nie spodziewał się że tak warknie i natychmiast poczuł się głupio. Na szczęście Will go uratował.
-Nico chciał powiedzieć, że powinnaś teraz odpoczywać.-powiedział łagodnie. Dziewczyna tylko prychnęła i skrzywiła się.
-Odpoczywać?-powtórzyła.-Dla mnie nie ma odpoczynku.-odetchnęła głęboko.-Dla dzieci Hadesa nie ma odpoczynku.-szepnęła. Nico natychmiast się wyprostował.
-Co?-rzucił szybko.
-Cześć braciszku.-uśmiechnęła się, zasalutowała i zaczęła się wycofywać.
-Poczekaj!-Nico wyciągnął do niej rękę, a Argea się zatrzymała.
-Czego chcesz?-spytała i rzuciła mu wyzywające spojrzenie.
-Czekajcie.-Will pokazał znak time-out. Oboje skierowali spojrzenie na niego.
-Co?-powiedzieli jednocześnie co trochę ich speszyło. Nico przeczesał włosy dłonią, a dziewczyna lekko się zgarbiła.
-Dzieci Hadesa?-upewnił się.-Tak?-spojrzał na dziewczynę. Skinęła głową.-Gratuluję Nico następna dziewczyna w domku!-po czym roześmiał się i poklepał go po plecach.
-Ja nie zostaję.-odparła dziewczyna, po czym schowała miecz za pas i założyła ręce na piersi. Uśmiech spełzł z twarzy Willa.
-Dlaczego? Jesteś ranna.-Dziewczyna tylko uśmiechnęła się zawadiacko.
-Bywało gorzej. Od..-zmarszczyła brwi.-Od jedenastu lat żyję...tak.
-Co?-wyrwało się Willowi. Na jego twarzy malował się szok.-Jedenaście lat? Czyli...-zaczął liczyć w pamięci.-Co się stało kiedy miałaś pięć lat?
-Nic.-odparła szybko i zrobiła krok do tyłu.
-Nie wejdziesz do tego cienia.-powiedział spokojnie Nico.
-Czyżby, di Angelo?-ustawiła się lekko wyzywająco. Podniosła podbródek i wypięła pierś.
-Nigdy nie mówiłem że nie możesz wypowiadać mojego imienia.-zauważył.
-Nie mówiłeś.-potwierdziła i uśmiechnęła się szerzej. Cofnęła się jeszcze krok.
-Jesteś ranna. Jesteś za słaba na używanie cieni. Więc nigdzie nie idziesz. Wracasz grzecznie do kliniki.-Nico próbował być stanowczy.
-Chciałbyś, di Angelo.-wystawiła język. Odwinęła bandaże na rękach. Brak zadrapań. Podniosła koszulkę. Brak rany.-Ojczulek nas kocha.-prychnęła i zakryła brzuch.
-Ale...jak?-wychrypiał Will.-Przecież...użyliśmy ambrozji. Nawet podaliśmy ci lekarstwa śmiertelników.
-Kilka godzin temu wiłaś się w bólach.-przypomniał jej Nico.
-Tak, wiem.-przytaknęła.-Bywa.-wzruszyła ramionami.-Trzymaliście mnie w tym słońcu.-skrzywiła się na to wspomnienie.
-A co ty wampir?-Nico próbował z niej kpić.
-Nie, ale wolę mrok. Mogę odetchnąć.-wzięła głęboki wdech.-No to, yyy..pa chłopaki.-pomachała nam i zniknęła w cieniu.
  Szukali jej ale na próżno. Chejron pojechał na zjazd Imprezowych Kucyków, więc nie mieli się do kogo zgłosić. Nico był zaskoczony tym, że ma siostrę, następną. Hazel była spoko. Kochał ją, ale Argea była...taka jak on dwa lata temu. Westchnął głęboko.
-Taa...do bani, że zachowuje się jak ty dawniej.-Will próbował żartować, ale nikomu nie było do śmiechu.-Jak tam u ciebie?-zapytał się po prostu.
-Chyba dobrze. Tylko jestem zaskoczony, że mam jeszcze jedną siostrę, o której istnieniu nie wiedziałem.-Nico zmarszczył brwi.
-No trochę to głupie.-Syn Apolla wsadził ręce do kieszeni.
-Dzięki.-chłopak odpowiedział, kiedy zabrzmiała koncha.
  Kiedy zjawili się na zbiórce, ogień lekko przygasł. Zawsze tak reagował na Nico. Ludzie się przyzwyczaili. Niektórzy nowi zerkali co się dzieje, ale ich szybko entuzjazm ostygł. Nico i Will usiedli obok na ławce w pierwszym rzędzie. Chwilę gadali o nowej szkole Willa w Nowym Yorku, trochę o Argei i przygodzie zeszłej nocy. Will nakrył dłonią dłoń Nico. Chłopak jej nie cofnął. Niektórzy się przyglądali ale nikt nic nie powiedział. Chłopcy nie przejmowali się tym. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie, aż do tej chwili.
  Coś złego zaczęło dziać się z ogniem. A dokładniej: zgasł. To się jeszcze nigdy nie stało, i nie powinno się stać. Nico poderwał się pociągając ze sobą Willa. Półbogowie nic nie widzieli. Ci którzy mieli telefony włączali w nich latarki, ale że to było tylko kilka osób dużo to nie dało. To było bardzo dziwne.
  Ktoś pstryknął palcami. Ognisko znowu zapłonęło. Dało się przy nim zobaczyć Hestię rozmawiającą z..Argeą. Dziewczyna roześmiała się tak głośno i całkiem inaczej niż zwykle. Bardziej szczerze. Wszystkie spojrzenia zwróciły się w stronę Argei.
-Sorry ludzie.-próbowała zapanować nad śmiechem.-Ogień mnie nie lubi. Już się pali więc usiądźcie sobie z powrotem. To ten, ja już pójdę.-pokazała las i pobiegła w tamtą stronę. Ludzie zaczęli szeptać. Nico ścisnął dłoń Willa mocniej i pociągnął go za sobą w stronę dziewczyny na skraju lasu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz