wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział Czwarty [Argea]

  Argea nie była zażenowana. Co z tego, że stała w przedpokoju domku Hadesa w samej bieliźnie?
-Dobrze chłopcy.-powiedziała po prostu.-Pierwsza idę pod prysznic.-po czym pobiegła na górę. Nico wyraźnie się zaśmiał i zaczął tłumaczyć wszystko Jasonowi. Syn Jupitera wydawał się w porządku. Otworzyła drzwi łazienki, ale nagle coś sobie przypomniała. Nie miała ciuchów. Spodnie i bluzkę zostawiła wczoraj w lesie. To znaczy..nie szła w samej bieliźnie przez cały obóz, ale...
-Argea!-usłyszała krzyk Nico.-Szybciej! Nie mamy całego dnia!
-Ta jasne!-Argea krzyknęła w dół schodów po czym poszła do pokoju chłopaka i zaczęła grzebać mu w szafie. Za kilkoma koszulkami obozu i kilkoma parami jeansów, znalazła to czego szukała. "Ale on był chudy." myślała "Przecież to mój rozmiar." Wyjęła parę czarnych spodni, jakiś czarny podkoszulek z czaszką i..."Wow. Całkiem ładna kurtka" podniosła wyżej kurtkę pilotkę. "Nie nosił jej od...chyba dwóch lat". Argea wzięła to wszystko plus swoje trampki które nie ucierpiały.
  Kiedy wyszła z łazienki i zeszła po schodach, chłopcy już czekali. Oboje mieli koszulki Obozu Herosów i jeansy. No i oczywiście te śmieszne naszyjniki. Nico, zarówno jak Jason, miał dwa koraliki.
-Czy to moje stare ciuchy?-Nico wskazał kurtkę.
-Hmm...Nie.-uśmiechnęła się szeroko.-No to idziemy poznać tę moją siostrę czy nie?
Jason i Nico wyglądali głupio z tymi otwartymi w zdumieniu buziami.
-Zamknijcie te buźki.-Argea o mało co nie parsknęła śmiechem.
-Skąd wiedziałaś że Hazel tu jest?-Jason odezwał się pierwszy.
-Wyczuwam duszę.-wzruszyła ramionami.-Idziemy?
-Tak, jasne.-Nico chwilę jej się przyglądał po czym wyszliśmy z domku Hadesa.
  Szli przez chwilę w milczeniu. Przerwał je Jason.
-Czyli..następna siostra, Nico?
-Niestety.-odpowiedzieli jednocześnie.
-Jestem głodna.-Argea stwierdziła po chwili.
-Kiedy ostatnio coś jadłaś?-Jason spytał się tak jakby od niechcenia.
-Wczoraj rano coś we mnie wmusili.-odparła marszcząc brwi.
  Dotarli do polanki w środku lasu. Argea od razu poczuła się lepiej. Na środku stało dwoje herosów. Chłopak i dziewczyna. "Hazel i Frank" odczytała od razu. Mieli fioletowe koszulki i miecze z cesarskiego złota.
-Nico! Jason!-Hazel krzyknęła po czym podbiegła i uściskała ich.-Kto to?-spojrzała na Argeę.
-Hej chłopaki.-zaraz po niej podszedł chłopak i przybił im piątki.-Jesteś...?
-Hazel, Frank.-wszystkim opadły szczęki i patrzyli się na nią wzrokiem w stylu-"Cooo?"-Cześć, siostrzyczko.-burknęła i założyła ręce na piersi. Tym razem Nico przejął inicjatywę.
-Hazel to Argea. Jest naszą siostrą.
-Nie musisz się o mnie tak martwić, di Angelo.-Córka Hadesa wymamrotała coś jeszcze o tym, że chłopcy są nieznośni po czym podniosła głowę.-Córa Hadesa.-powiedziała do Hazel.
-Mogę zrozumieć, że wiesz o Hazel, ale skąd wiedziałaś...-widać było że Frank intensywnie się zastanawia.
-Śledziłam was. Wiem wszystko o waszym życiu.-po czym Argea roześmiała się upiornie na widok ich min.-A tak naprawdę. Nie śledziłam was.-odetchnęli z ulgą.-Nie przez cały czas.-dodała szybko.-Co nie zmienia faktu, że wiem o was wszystko.-zaczęła bawić się sztyletem kiedy oni wpatrywali się w nią oniemiali.-Za trzy...dwa....jeden. Cześć Will!-Argea krzyknęła głośno patrząc w stronę ścieżki.
-Cześć ludzie!-Will uśmiechał się promiennie.-Cieszę się, że żyjesz Argea.-skinął jej głową.
-Co?-Hazel posłała mu karcące spojrzenie.-Jak to "Cieszę się że żyjesz?"?
-To długa historia...-Nico próbował się wykręcić.
-Czyżby? Wcale nie taka długa, di Angelo.-Argea przekręciła oczami ale nic dalej nie powiedziała.-Jestem głodna.-zmieniła temat. Will spojrzał na zegarek.
-Śniadanie będzie za godzinę.-bezradnie wzruszył ramionami.
-Ok.-Argea poszła sobie powoli ścieżką. Reszta zaraz ją dogoniła.
-Gdzie ty idziesz?-zagadała Hazel. Argea wiedziała, że dziewczyna trzyma za rękę Franka.
-Idę coś zjeść.-odparła po prostu.
-Ale śniadanie jest za godzinę.-przypomniał Jason.
-Wiem.-poprawiła miecz przy pasie.-Idę okraść kuchnię zanim Chejron wróci. Mam tak z pół godziny.
-Co?!-Jedynie Nico i Will nie byli zaskoczeni.
-Wczoraj wykradła nam broń z magazynu.-Nico zaśmiał się gdzieś z tyłu.
-A zaledwie kilka godzin wcześniej była umierająca.-Will też się dołączył i teraz chichotali wspólnie gdzieś z tyłu.
  Kilka minut później doszli do obozowej kuchni. Nie działała często, nie była potrzebna. Ale znajdowały się tam zapasy, gdyby coś się stało. Na przykład następna wojna czy coś.
-Jak ty zamierzasz to zrobić?
-Ależ jesteś ciekawski, Grace.-Argea parsknęła pod nosem.-Normalnie.
-Dlaczego do każdego zwracasz się nazwiskiem?-rzymski pretor najwyraźniej też był w nastroju do zadawania bezsensownych pytań.
-Bogowie.-jęknęła.-Dobra. Will odliczaj czas. Mamy?
-Jeszcze 24 minuty.-zasalutował i stanął baczność.
-Ok. Grace, zasłoń lekko słońce.-spojrzała na chłopaka który posłusznie wezwał kilka burzowych chmur. Widać było że Argea go niepokoiła.-Di Angelo? Ucz się.-na jej twarzy pojawił się szelmowski uśmiech po czym zmieniła się w dym.
  Nie czuła kończyn. Nic nie widziała, nie słyszała. Ona po prostu wiedziała gdzie się skierować. Wpełzła w szczelinę między blachami. Wzięła sobie jabłko. A raczej je też zmieniła w czarny dym i wyszła przez tą samą dziurę. Znowu była sobą.
-Ile mi to zajęło?-wgryzła się mocno w jabłko. Już nie męczyła jej ta metamorfoza w dym. Była głównie głodna.-Oh...już przestańcie.-Argea machnęła ręką na przyjaciół, kiedy zobaczyła ich przerażone miny.-Możecie przestać się krzywić? Nie? Ok.-i zaczęła iść ścieżką z powrotem w głąb lasu. Nagle Hazel zmaterializowała się przed nią i przyłożyła jej miecz do gardła.
-Kim jesteś?-wycedziła przez zęby. Argea pstryknęła palcami a Mgła się rozwiała. Odwróciła się i pomachała dziewczynie.
-Ładna sztuczka, siostro!-krzyknęła. Ponownie ruszyła ścieżka. Gdzieś daleko usłyszała tętent kopyt. Zatrzymała się i czekała na Chejrona. Pozostali zdążyli ją dogonić. Wiedziała że chcą ją złapać. Trawa pod jej stopami pokryła się szarym szronem. Okrąg rozrósł się na dwa metry naokoło niej.
-Nie radzę dotykać.-powiedziała na tyle głośno żeby wszyscy usłyszeli. Otoczyli ją półkolem. Jakaś dziewczyna podbiegła do Jasona.
-Co jest?-Piper spytała się szeptem.
-Witaj Piper. Nie dotykaj szronu. I ustaw się z nimi w ładne kółko.-Argea przewróciła oczami na widok miny Piper.
-Kim jesteś? Pewnie jakimś pomniejszym bogiem.
-Hazel, Hazel, Hazel.-Córka Hadesa pokręciła głową.-Jason. Czy nie do ciebie należy, żeby pomniejsi bogowie nie czuli się zapomniani?-zrobiła smutną minę.
-Yyy...Tak, raczej tak.-Jason czuł się zażenowany. Ponownie tego dnia.-Hazel już tak nie powie.-popatrzył na dziewczynę.-Pani.-dodał. Argea nie mogła, się nie skrzywić.
-Nie jestem boginią.-zaprzeczyła.-Jestem pół-krwi.
-Ta na pewno.-wymamrotała Hazel.
-Dobrze, przedstawię się jeszcze raz.-Argea westchnęła głośno.-Nazywam się Argea Beavers. Jestem dzieckiem Hadesa i Johanny Beavers.-zawahała się wymawiając imię matki.-Miałam ojczyma, Bena i brata Connora. Teoretycznie powinnam mieć osiemnaście lat, ale aktualnie mam szesnaście. Coś jeszcze?
-Teoretycznie?-prychnęła Hazel.
-Brata?-Nico był ciekawy.-Też Hadesa?-Argea wyglądała okropnie.
-Tak, teoretycznie. Dwa lata spędziłam...gdzieś gdzie się nie starzałam. I tak, Connor był Hadesa.-szron zaczął topnieć i wnikać w ziemię aż zniknął całkowicie. Dziewczyna zwiesiła głowę.
-Kto to?-Piper dopiero odzyskała głos.
-Moja siostra.-odpowiedział Nico i powoli podszedł do Argei i podniósł jej podbródek.-Już? Spokojnie.
-Nienawidzę cię.-powiedziała ale widać było że chce się uśmiechnąć.-Di Angelo.-Nagle Argea wyrwała się i odwróciła się błyskawicznie żeby stanąć twarzą w twarz z Chejronem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz