poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział Pierwszy [Nico]

  Nico nigdy nie bał się mroku, ale teraz idąc przez las naokoło obozu czuł niepokój. Dzisiaj na wachcie był on i Will Solace. Przez te dwa lata mocno zbliżył się do syna Apolla. Siedział z nim przy rannych, a Will pomagał mu z remontem domku Hadesa.
  Do jego uszu dobiegł dziwny dźwięk. Bardzo dziwny dźwięk. Coś pomiędzy sykiem a jękiem. Pobiegł natychmiast w tamtą stronę. Odruchowo położył dłoń na swoim mieczu. Przeskakiwał konary i kamienie, aż w końcu dotarł do sosny Thalii. Z tego co wiedział Łowczyni radziła sobie całkiem nieźle.
  Nagle ujrzał jakąś postać wspinającą się na wzgórze.
-Will!-zawołał chłopaka. Miał już do czynienia z potworami w obrębie obozu, ale czuł się lepiej kiedy był z nim blondyn. Odwrócił głowę w stronę przyjaciela który już napinał łuk kilka metrów za nim.
-Co znowu?-opuścił łuk.-Znowu sobie coś zrobiłeś?-pokręcił głową.
-Nie.-Nico prychnął.-Wiesz co to?-pokazał mieczem puste zbocze wzgórza.-Czekaj...-rozejrzał się wokół, ale stwora nie było.
-To duch, Nico.-Will położył mu rękę na ramieniu.-Kto jak kto powinieneś to wiedzieć.-uśmiechnął się uśmiechem który Nico bardzo dobrze znał i który tak lubił.
-Nie, to nie był duch.-był tego pewny, tylko gdzie to coś było teraz. Znowu ten dźwięk. Tym razem drugi chłopak też to usłyszał i spojrzał niepewnie na Nico.
-To brzmi jak podróż cieniem.-powiedział cicho.
-Czyli sugerujesz że tak brzmię kiedy skaczę w mrok?-nigdy nie słyszałem jak ktoś inny podróżuje cieniem. Ciekawe.
-Tak, mądralo.-Will przewrócił oczami.-Nigdy tego nie słyszałeś?
  Nico miał ochotę powiedzieć "Nie", ale ten odgłos znowu mu przeszkodził. Oboje pobiegli w dół.
-Jak do możliwe?-zapytał się.-Mnie wyczerpują zaledwie dwie takie podróże dziennie.
-E tam. To pewnie potwór albo jakiś bóg.-machnął ręką.-Tam!
  Nico znowu zobaczył tę postać. Biło od niej zimno. Zobaczył że Will też je odczuwa, ponieważ zaczął pocierać dłońmi ramiona. Kiedy zatrzymali się kilka metrów od niej Nico mógł się jej dobrze przyjrzeć. To była dziewczyna. Całkiem ładna, nawet on potrafił to dostrzec. Miała z szesnaście lat, czyli tyle co on. Miała długie ciemne włosy (prawie tak czarne jak jego) i orzechowe oczy. Na sobie miała czarne legginsy i ciemny podkoszulek. Nie wyglądała najlepiej. Miała podrapane ramiona twarz i nogi. Ubrania wisiały na niej w strzępach. Na brzuchu miała okropną ranę ciętą idącą przez środek, jakby ktoś chciałby jej odciąć tułów. Jej ramiona lekko się paliły. Ale ona stała tylko z upartym wyrazem twarzy, który Nico tak dobrze opanował. Stał tylko tam i wpatrywał się w dziewczynę.
-Cześć.-odezwał się Will, z jego ust uniosły się obłoczki pary.-Widzę że jesteś ranna.
-Widzę, że jesteś mądry.-wyprostowała się, a jej głos poniósł się w dół doliny. Nico był przekonany, że będzie to następna dziewczynka bojąca się własnego cienia, ale brzmiała nieźle. Niemal królewsko. No i w ręce trzymała poskręcany i pogięty miecz z cesarskiego złota. A do pasa miała przymocowany sztylet i pistolet ze spiżu.
-Czym lub kim jesteś?-Nico odezwał się zaraz po tym jak wrócił mu głos
-Nie potrzebna wam ta informacja.-powiedziała spokojnym tonem i popatrzyła na swój miecz.-Taa...ten już mi się nie przyda.-wymamrotała i wbiła go w ziemię.
-Rzymianin?-spytał (już lekko zdenerwowany) Will patrząc na złoto.
-A wy znowu z tym podziałem?-prychnęła-Dzięki! Wygrałam już 30 złotych drachm w zakładzie z....-przymknęła się na chwilę, nie patrząc nam w oczy.
-Dobra, nie nasza sprawa. I nie, nie ma już podziału grek/rzymian.-Syn Apolla wzruszył ramionami.-Byłem ciekamy. Masz w końcu cesarskie złoto.-wskazał na miecz sterczący z ziemi.
-A to. Tak, dostałam to od rzymian.-mówiła ciszej i coraz powolniej. Widać było, że straciła dużo krwi. A ta rana na brzuchu...no cóż..Nico wolał nie patrzeć.
-Posłuchaj.-Nico odezwał się najdelikatniej jak potrafił.-Chodź pomożemy ci. W obozie jest bezpiecznie. Ten blondyn to Will Solace, a ja...-w błyskawicznym tempie wyciągnęła pistolet celując w jego głowę.
-Nie zbliżaj się, di Angelo.-warknęła cicho i wycofała się powoli, Nico stał jak wryty w ziemię z wyciągniętym rękoma aż Will go nie odciągnął. Oni też poszli kilka kroków za siebie. Blondyn wyciągnął łuk i celował w dziewczynę.
-Skąd wiesz jak się nazywam?-Nico lekko się wzdrygnął.
  Pistolet wypadł z ręki dziewczyny i opadł na kamienie. Ta zaczęła przeklinać po grecku. Will ponownie opuścił łuk i patrzył się z przerażeniem jak dłoń dziewczyny staje się przezroczysta. Nico też już to kiedyś widział, a nawet przeżył. Dwa lata temu zmieniał się w ducha przez podróżowanie cieniem. Współczuł tej postaci, kimkolwiek była.
-Jesteś jakąś boginią?-zagadał.-Albo potworem.-ale ona tylko nadal wpatrywała się w ziemię. W końcu się poddała.
-Jestem półbogiem. Jak wy. I jak wszyscy w tym obozie.-jęknęła i przycisnęła cielesną rękę do rany. Spomiędzy palców pociekła jej krew.
  Nico naprawdę miał ochotę jej pomóc ale nie wiedział jak. Will nadal stał z otwartą buzią. Ostatnio nieźle przeżywał to że Nico zmieniał się w ducha. (Trzeba przyznać trochę go wmurowało.)
-Chcę tylko nową broń i trochę ambrozji. I już mnie tu nie ma. Dlatego nie potrzebne wam jest moje imię.-jej głos słabł coraz bardziej, a krew lała się między palcami dłoni na brzuchu. Padła na kolana. Naokoło niej trawa poszarzała. Za jej plecami z lasu powychodziły potwory, ale ona była za słaba żeby je powstrzymać.
  Will otrząsnął się i posłał kilka z nich do Tartaru. za pomocą strzał. Nico już chciał rzucić się na najbliższego skorpiona ale dziewczyna wstała (ledwo). Ręka jej wróciła. Szła powoli w stronę potworów.
-Co ona robi?-Nico zastanawiał się na głos po czym zaczął biec żeby ją zatrzymać. Ale był za daleko. Krzyczał do niej, żeby stanęła. Nie zamierzała go słuchać więc z twardą miną ruszyła w stronę stworów.
  Wyciągnęła rękę i wskazała największego skorpiona. Ten podszedł do niej bez strachu i zniżył głowę. Reszta zrobiła tak samo. Całe stado potworów ukłoniło się przed tajemniczą dziewczyną. No, to nieźle zaskoczyło Nico i Willa.
-Jak?-to słowa wyrwało się z gardła chłopaka, ale dziewczyna już nie słuchała. Upadła prosto na głowę najbliższego skorpiona. Nadal była przytomna, ale nie potrafiła utrzymać się na nogach. Nico podbiegł prosto do niej i założył sobie jej ramię przez głowę po czym szybko się wycofał. Stwory po prostu się odwróciły i popełzły w las.
-Jeśli naprawdę cię to ciekawi...-wstrzymała oddech kiedy Will złapał ją za drugie ramię dotykając przez przypadek jej brzucha.-Nazywam się Argea Beavers. I zanocuje tu tylko jedną noc. Jutro rano szturmuję wasz magazyn i spadam.-udało się im uśmiechnąć, po czym dziewczyna straciła przytomność.

2 komentarze:

  1. EJ JA NIE WIEDZIAŁAM ŻE TY TAKIE EPICKIE BLOGI PISZESZ
    O JA
    ZACZYNAM CZYTAĆ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania mnie pochwaliła :') Życie ma sens. No i dziękuję. ^^

      Usuń