niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział trzydziesty [Jonathan]

  Obudziłem się pełen energii. To dobrze, pomyślałem. Jeszcze w tym tygodniu chciałem wyruszyć po Hier. Ubrałem się szybko i wybiegłem z domku. W biegu próbowałem dopiąć bluzę i wpadłem na Argeę.
-Hej.-powiedziała.-Idziesz?
-Jasne.-posłałem jej uśmiech i razem weszliśmy do sali.
  Wokół stołu zgromadzili się wszyscy grupowi oraz kilka innych osób. Will trzymał Nico za rękę. Percy szeptał do Annabeth. Hoodowie chichotali blisko siebie. Lou Ellen rozmawiała z Piper. Większość osób gawędziła, jakby nigdy nic. Usiadłem na swoim miejscu i czekałem.
-Spokój proszę.-odezwał się Chejron i wszyscy zamilkli.-Czekamy na Rachel i...-drzwi otworzyły się z hukiem i weszli Rachel i Octavian.
-Hej!-rzuciła rudowłosa.-Przepraszamy za spóźnienie.-chłopak pociągnął ją za rękę i posadził sobie na kolanach. Wszyscy wpatrywali się w nich zaskoczeni. Rachel i Octavian? myśleli.-Halo. Mamy coś do omówienia.-przypomniała.
-Ah..tak. Zakładam że Jonathan chce wyruszyć po Hieronime, prawda?-Chejron skinął na mnie głową.
-W rzeczy samej!-uśmiechnąłem się tak, jak potrafią uśmiechać się tylko dzieci Hermesa.
-Niestety to nie będzie możliwe.-centaur tylko pokręcił głową.
-Co? Jak to?-zapytałem lekko oszołomiony.
-MacFlag jest niebezpieczny. Już kiedyś się z nim spotkaliśmy. Myślę, że przyda wam się dodatkowy trening. Albo chociaż odpoczynek.
-Ile by to trwało?-burknąłem zakładając ramiona na piersi.
-Kilka miesięcy.
-Ale...nie mogę jej tak zostawić!
-Jonathan ma rację.-powiedział spokojnie Nico.
-Posłuchajcie. Będzie zima. Wyruszycie za kilka miesięcy. Koniec rozmowy.-zagrzmiał Chejron. Wszyscy, lekko przestraszeni, zaczęli wychodzić. Wytrącony z równowagi centaur wyszedł pospiesznie.
-Przykro mi.-powiedziała Argea.
-Nawet jeśli za kilka miesięcy...odbijemy ją.-przyłączył się Nico.
-Dzięki. A może by tak...-zacząłem.
-Nie!-rzucili oboje.
-Nie będziemy się wymykać.-stwierdził Nico.
-Nie mam zamiaru okłamywać go w takim stanie.-dodała Argea.
-Dobra. Jasne.-burknąłem.
-Wszystko będzie dobrze. Jak z tym treningiem?
-Właśnie. Nico...wyjadę na trochę. Wrócę na misję, spokojnie. Ale jadę do Pierwszego Nomu na dodatkowe szkolenie. Nie popisałam się na tej.-powiedziała Argea.
-Oh..ok. Kiedy wyjeżdżasz?-spytał się niepewnie.
-Myślałam że teraz. Będzie łatwiej. Wyślijcie sygnał do Domu to mi przekażą. Chcę być na tej misji, jasne?-przytuliła nas obu i wyszła.
-Aha. Dobra Jonathan. Idę z Willem się przejść więc do zobaczenia.-pomachał mi i również wyszedł.
  Westchnąłem ciężko i opuściłem i tak już pusty pokój.
                                                                                   ***
  Po całym tygodniu pełnym różnych zajęć, myślałem tylko o tym, żeby rzucić się na łóżko. Co też zrobiłem. Od razu wyrzuciło mnie daleko od obozu.
  Nie czułem ciała. Unosiłem się w jakimś ciemnym pomieszczeniu niczym duch. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do ciemności rozejrzałem się wokół. To była cela. Duże kamienne bloki służyły za trzy ściany, czwarta to były zardzewiałe kraty. W kącie kuliła się drobna postać.
  Czarne włosy opadały jej na plecy i ramiona. Obejmowała kolana poranionymi rękami. Kiedy uniosła twarz byłem już pewny.
-Hier!-krzyknąłem, ale nie usłyszała mnie. Próbowałem do niej podlecieć ale nie mogłem się ruszyć. Oko miała podbite, a policzki i czoło podrapane. Dolną wargę przegryzła tak mocno, że zostało jej jeszcze trochę zaschniętej krwi na ustach. Pomyślałem że jak tylko zobaczę tego człowieka pozbawię go życia.
-Witaj moja droga.-usłyszałem niski głos. Dziewczyna wstała, opierając się na ścianie i chwiejnie stanęła na nogach.
-Aaron.-skinęła głową bez wyrazu.
-Przemyślałaś moją propozycję?-powiedział mężczyzna stojący w progu celi. Miał na sobie koszulę i czarne spodnie. Ciemne włosy zaczesał do tyłu. Był przystojny i wysportowany. Nie wchodź z nim w żadne układy, proszę.-pomyślałem.
-Ja...-przygryzła wargę.-Zgadzam się.-wyciągnął rękę, a ona ją uścisnęła.
-Hier!-głos mi się łamał, ale ona nadal nie słyszała.
-Nie pożałujecie.-uśmiechnął się diabelsko i wtedy się obudziłem.
  "Pożałujecie"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz